Menu / szukaj

Przyjaźń i asertywność

„Litwa nie będzie popierała stosowania żadnych przymusowych metod siłowych przeciwko jakiemukolwiek państwu, w tym Polsce” – powiedziała podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Polski Andrzejem Dudą prezydent Dalia Grybauskaitė. Litwa w ten sposób, podobnie jednoznacznie jak Węgry, stanęła w jednym szeregu z Polską w jej sporze z Komisją Europejską. 
Oświadczenie litewskiej prezydent, za które warto ją tylko pochwalić, jest przełomowe. Pokazuje, że Litwa po okresie refleksji i „cichych dniach”, że posłużę się słownictwem używanym w relacjach małżeńskich, jest przygotowana do stania u boku sąsiada (ryzykując przy tym narazić się na pomruki niezadowolenia ze strony niektórych państw starej Unii), z którym łączą ją nie tylko wspólna historia, ale i wspólne aktualne interesy.

Nasz kraj w ten sposób wykazał się dojrzałością, uważam. Natomiast prezydent Andrzej Duda całością przebiegu swej oficjanej wizyty w Wilnie udowodnił, że jest godnym następcą swego politycznego mentora śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wizjonera, który odwagą i otwartością zarazem zdobył zaufanie elity politycznej na Litwie, mimo że ta w decydującym momencie nie popisała się (chodzi mi oczywiście o fatalne głosowanie w Sejmie RL nad sprawą nazwisk w zupełnie fatalnym momencie). Ale to świadczy raczej o jej ciasnych horyzontach, niż o czymkolwiek innym.

Potrzeba było politycznego majstersztyku, by w jednej wizycie potrafić wykazać równowagę między naturalną potrzebą zacieśnienia stosunków (odmrożenia, jak ktoś woli) z krajem, który w Polsce od zawsze jest traktowany jako naturalny sojusznik, a pokazaniem temuż sojusznikowi konieczności przestrzegania zasad dobrego sąsiedztwa. Prezydentowi Dudzie to się udało.

Dyplomacja zaczęła się jeszcze w Warszawie w przeddzień wizyty Dudy w Wilnie, kiedy to prezydent Polski spotkał się z liderem polskiej społeczności na Litwie Waldemarem Tomaszewskim. Dał tym samym wyraźny sygnał swemu odpowiednikowi na Litwie, że do Wilna jedzie nie tylko z kurtuazyjną wizytą. Tak, wspólnie cieszymy się stuleciem litewskiej niepodległości, ale jednocześnie nie możemy poza nawias wspólnej radości wypychać problemów litewskich Polaków, za których losy Polska czuje się odpowiedzialna, tak bym ten sygnał zidentyfikował. Ba, dodam więcej, że sygnał ten znaczy, iż Warszawa w dialogu z Wilnem nad problematyką mniejszości narodowych nie godzi się na zagłuszanie głosu samych zainteresowanych, co czasami próbowano czynić na Litwie. Jeszcze więcej: prezydent Duda spotykając się z liderem AWPL-ZChR pokazał, że bierze w tym dialogu pod uwagę przede wszystkim głosy strony reprezentacyjnej, a nie partnerów zastępczych, niereprezentacyjnych, jeżeli chodzi o polską diasporę nad Wilią.

Wydaje się, że w Wilnie trafnie odczytano te sygnały z Warszawy. Prezydent Grybauskaitė, akcentując dobrowolność poczynań litewskiej strony, ale jednak wyraźnie zadeklarowała rozwiązanie problemów społeczności polskiej na Litwie. Mówiła wręcz, że „w istocie to nie są skomplikowane sprawy” do załatwienia.

Nawet jeżeli uznamy, że jednak nie są to „tak nieskoplikowane sprawy”, jak deklarowała litewska prezydent, to i tak warte odnotowania jest sama zmiana retoryki i podejścia do problematki mniejszości narodowych przez Grybauskaitė. A to już jest nie mało zważywszy, że dotychczas pałac prezydencki na Litwie nie był bynajmniej katalizatorem, mówiąc oględnie, w rozwiązywaniu zadawnionych kłopotów litewskich Polaków. Po szczerych rozmowach prezydenci uzgodnili, że ma być wznowiona polsko-litewska komisja, która zajmie się sprawami oświaty, zwrotu ziemi i innymi. Krok po kroku tak, by „nie przygnieść wszystkim od razu”, jak powiedział na konferencji prezydent Duda.

Ocieplenie stosunków nie może nie radować. Miłe gesty w postaci poloneza, jaki na placu Ratuszowym w Wilnie zatańczyła polska młodzież dla Litwy, czy bratersko-rycerskie pozdrowienie z Warszawy prosto spod obrazu Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” na pewno będą nad Wilią zapamiętane.

A więc pontony przyjaźni są znowu przerzucone. Teraz ważne, by nastąpiły dalsze, dalekowzroczne decyzje, tak by gesty nie pozostały tylko gestami. Nie wolno zwlekać. Czas nagli. Wspólne interesy energetyczne, infrastrukturalne, obronne, dotyczące reformy Unii Europejskiej, nie mogą być dalej obciążane problemami, które – że jeszcze raz zacytuję – „nie są tak skomplikowane”.

Jako Polakom, a zarazem obywatelom Litwy, szczególnie zależy nam na zamknięciu rozdziału pod tytułem „Niespełnione obietnice litewskich władz wobec obywateli narodowości polskiej”. Aby tak się stało, odnowione relacje pomiędzy PL i LT mają być przyjazne, ale i asertywne zarazem.

Tadeusz Andrzejewski

2018-02-19